SA
wrócił.
Wiedziałam,
że tortury mogą zacząć się od nowa, to można było przewidzieć
przez cały czas. To było jak tykająca na czas bomba i czas spadł
do ostatnich sekund, które pozostały. SA po prostu czekał na
idealny czas i oczywiście mój powrót do szkoły naraził mnie znów
na łatwo dostępny cel. Ktokolwiek to był, prawdopodobnie
obserwował mnie teraz uważnie, jak patrzę na zamknięty list
obawiając się o swoje życie. Nick również bardziej niż
prawdopodobnie był w to zaangażowany, śmiali się do siebie jak
dwójka najlepszych przyjaciół dzielących się między sobą
żartami. Niestety, mój ból i cierpienie było tym czym się
dzielili.
Nagle
zrobiło się przede mną ciemno, kiedy poczułam jak ktoś za mną
zasłania mi dłońmi oczy. Moje serce zaczęło szybciej bić,
walenie krwi brzęczało mi w uszach. Kto to był i czego chciał?
Zapewne SA nie zamierzał atakować mnie tutaj, na środku szkolnego
korytarza pełnego ludzi...prawda? Wywinęłam się z dala od tego
kto to był, wymachując i uderzając o szafki w strachu. Napotkałam
moją zszokowaną najlepszą przyjaciółkę, wydąsała swoje
jaskrawoczerwone usta, marszcząc brwi w zdezorientowaniu.
-Co
z tobą nie tak?- słowa opuściły jej usta, wyciszając szum w
moich uszach. Wyglądała naprawdę na zaskoczoną moją dziwną
reakcją na jej oczywiste zachowanie w celu powitania mnie z powrotem
w szkole. Super, zdecydowanie zaczęłam przekonywać ludzi, że
stałam się psycholką.
-Jezu
Tori, nie wiedziałam, że to ty! Myślałam, że to...- zamarłam,
uznając, że to może niezbyt dobry pomysł powiedzieć, iż
myślałam, że jest to mój prześladowca, który odezwał się znów
po dwóch miesiącach. -Zapomnij.- odchrząknęłam niezręcznie,
trzymając liścik w ręku.
Tori
pokiwała na mnie głową, jakby na potwierdzenie faktu, że jestem
szalona, zanim szybko zmieniła temat rozmowy.
-Więc,
dobrze jest być znów w szkole?
-Nie.
Nadal tego nienawidzę.- mruknęłam, przewracając oczami, kiedy
bawiłam się liścikiem. Niczego nie pragnęłam bardziej, jak
przeczytać to co było w środku, jednak nie mogłam, jeśli Tori
nadal tu była, jeśli to naprawdę było od SA.
-Wiesz,
szkoła jest piekłem i jesteś szczęściarą, że mogłaś być
daleko stąd tyle czasu ile mogłaś. Kiedyś to było znośne, ale
teraz...nienawidzę tego.
-Czemu?-
spytałam z ciekawości, wiedząc o tym, że Tori zawsze lubiła
szkołę. Nie zrozumcie mnie źle, była jak każdy nastolatek-
nienawidziła siedzieć na lekcjach, nudząc się i uczyć
bezsensownych bzdur. Jednak Tori lubiła szkołę z powodu bycia kimś
w społeczeństwie. Uwielbiała i pragnęła uwagi i towarzystwa, co
nie było złą rzeczą, pokazywało to, że ma charyzmatyczny
charakter, przez co z każdym mogła się dogadać. To dlatego jej
oświadczenie mnie zaskoczyło.
-Ponieważ
wydaje mi się, jakby nie było tu części mnie, kiedy Joela nie ma
tutaj. Szłam obok naszej ławki już trzy razy rano i walczyłam ze
łzami. Bardzo za nim tęsknię, to boli. Nie pozwolili mi się z nim
zobaczyć przez całe dwa miesiące!- Tori zamrugała szybko, by
pozbyć się łez z oczu, pociągając nosem w celu powstrzymania
ochoty wybuchnięcia płaczem. Dokładnie wiedziałam jak się czuje.
Bez Justina tutaj, nie było tu nic fajnego. Lekcje ciągnęły się,
większość ludzi tutaj było a)sukami b)frajerami lub c)idiotami i
cała koncepcja wczesnego wstawania, aby znosić to wszystko była
dziesięć razy gorsza.
-Hej,
czy plan z jego odwiedzinami nie może zostać trochę poluzowany?
Mogą wpuścić tylko jedną osobę naraz, ale mogę pójść z tobą,
aby zapewnić ci jakieś wsparcie, jeśli kiedykolwiek będzie ci to
potrzebne.- zasugerowałam, potajemnie chcąc odwiedzić Joela, aby
zobaczyć czy mógłby odpowiedzieć mi na więcej pytań o SA, chodź
wątpiłam czy potwierdzi moją wizję w jego stanie psychicznym. Nie
to, że oskarżałam jego- SA prawdopodobnie nadal ma możliwość
grożenia mu, mimo iż był zamknięty w psychiatryku.
-Mogłabyś?
Wiem, że to zbyy wiele by pytać i nie szczególnie chcę oglądać
mojego chłopaka w szpitalu dla szaleńców, ale po prostu chcę go
zobaczyć. Minęło osiem miesięcy bez jakiegokolwiek kontaktu...-
urwała Tori, łzy spływały po jej doskonałej twarzy.
-Oczywiście,
skontaktuję się z tamtą placówką dzisiaj i dowiem się co
powiedzą.
Tori
uśmiechnęła się do mnie, ocierając łzy z policzka. Jej wzrok
skupił się na liściku, wciąż ściskanym w mojej ręce. -Co to?
-Liścik,
został wrzucony do mojej szafki.
-Oh
tak, to od woźnego. Widziałam jak wkładał to tutaj kilka minut
wcześniej. Musiał przenieść twoją szafkę, ponieważ nowa
dziewczyna miała wniosek konkretnie na tą szafkę czy coś.- Tori
machnęła ręką z roztargnienie, sprawdzając się w lusterku.
Otworzyłam
liścik ostrożnie, poczułam ulgę i gniew przytłaczający moje
ciało kiedy czytałam:
Panno
Rosegarden, twoja nowa szafka jest w lewym skrzydle, numer 117. Ze
względu na żądanie bycia bliżej jej klas, nowa uczennica zajmuje
tą szafkę. Przepraszamy za utrudnienia. Jeśli masz z tym jakiś
problem, skontaktuj się z woźnym.
-Co,
więc opuściłam szkołę, wracam po kilku miesiącach i ta
dziewczyna zajmuje moją szafkę? Do cholery za kogo ona się uważa?-
nie wiem dlaczego byłam taka zła, ale poczułam się trochę
zdradzona. Nie było mnie w szkole tak długo, a to już wcześniej
była moja cholerna szafka. Kiedy ja byłabym nową dziewczyną, nie
chciałabym kraść komuś szafki z obawy, że mogę wszcząć wojnę
z grupą obcych ludzi, których nawet nie znam.
W
tym właśnie momencie zadzwonił dzwonek, przez co Tori i ja
wzdychnęłyśmy zgodnie.
-Kurwa,
muszę iść na Politykę. Wiesz, że pan Brandy pojawia się przed
naszą klasą z rozpiętym rozporkiem?- Tory wykrzywiła twarz z
niesmakiem, powodując u mnie drżący śmiech. -Tak czy inaczej,
złapię cię później, po tym jak skontaktujesz się z tamtym
miejscem.- Tori przyciągnęła mnie do szybkiego, przyjacielskiego
uściski zanim ruszyła przez zatłoczony mnóstwem uczniów
korytarz udających się do przydzielonych im sal lekcyjnych.
Nachyliłam
się w przeciwnym kierunku, ruszając w kierunku klasy, której
chciałabym unikać przez cały dzień.
Pani
Ryder.
Odetchnęłam
ciężko, podeszłam do drzwi jej klasy, wyciągając ramiona do tyłu
i podnosząc głowę tak, że mój podbródek był wysoko. Pewność
siebie przemawiała przez język mojego ciała, nadszedł czas
zatrzymać się i pozwolić jej do mnie dotrzeć. To była moja
jedyna szansa, by zacząć na świeżo i modlić się do Boga o to,
że będę w stanie przetrwać do końca semestru bez wcześniejszego
zabijania jej albo bycia znokautowanym przez jej nieświeży oddech.
-Pani
Rosegarden...jak miło, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością.-
były to pierwsze pobłażliwe słowa, z którymi się zmierzyłam,
kiedy skręciłam z wahaniem do klasy, pani Ryder miała na twarzy
wymuszony uśmiech. Uśmiech zniknął chwilę później. -Teraz czy
mogłabyś mi wytłumaczyć dlaczego się spóźniłaś?
Otworzyłam
usta by coś powiedzieć, stwierdzając, że reszta klasy siedziała
już gotowa przy drewnianych ławkach z książkami, długopisami i
zeszytami. Wszyscy moi koledzy spoglądali na mnie, niektórzy
zakrywali usta, by stłumić śmiech. Prawdopodobnie wyglądałam jak
idiotka. Znowu, nic nowego.
-Ale,
minęła dopiero minuta odkąd zaczęła się lekcja i-
-Teraz
mamy nowe zasady. Musisz być w sali 5 minut wcześniej na lekcji
tak, abyśmy byli w stanie wykorzystać pełną godzinę nauki bez
przerw. Jednak wydaje mi się, że złamałaś ten przepis już
pierwszego dnia, wracając do szkoły. Gratulacje.
Zmarszczyłam
razem brwi, zarówno z irytacji jak i wstrząsu. Skąd do cholery
miałam wiedzieć, że były nowe zasady, jeśli nie było mnie tu od
miesięcy. Głupia logika.
-Nie
było mnie tutaj, bym wiedziała, że są nowe zasady, przepraszam.
-Areszt.-
wypaliła pani Ryder, odwracając się na pięcie do tablicy, bez
cienia skruchy za swoje zbyt surowe zachowanie. Ściskając razem
zęby, ruszyłam w stronę swojego miejsca, ignorując złośliwy
chichot i kawałki papieru rzucane we mnie, kiedy slalomem szłam
obok ławek. Zatrzymałam się, kiedy zobaczyłam dwóch chłopaków
z drużyny lacrosse parskających na mnie, oboje siedzieli na moim i
Justina dawnym miejscu. Super, kolejna rzecz, która uległa zmianie.
Odwróciłam się powoli, rozglądając się po sali, by znaleźć
nowe miejsce, próbując przy tym uniknąć kontaktu wzrokowego z
osobami, które nadal śmiały się z mojego nieszczęścia.
Bingo.
Stare
miejsce Joel'a było wolne, obok jego miejsca również było pusto
po lewej stronie ławki. Szybko usiadłam na siedzeniu, grzebiąc w
torbie za zeszytem i długopisem. Na szczęście, kiedy spojrzałam
w górę, wszyscy przestali znęcać się nade mną i teraz skupili
się na tym, co pani Ryder pisała czarnym markerem na tablicy. Mój
umysł odetchnął z ulgą, uczucie gorąca zaczynało stygnąć na
policzkach. Świetny sposób, by zacząć od nowa, Sutton.
Telefon
za wibrował mi w kieszeni.
Jak
wszystko poszło?- Secret Admirer*
Przygryzłam
wargę, aby powstrzymać dziecięcy uśmieszek pojawiający się na
mojej twarzy, kiedy natychmiast rozpoznałam nadawcę. Była tylko
jedna osoba w moim życiu, która podpisuje wiadomość w taki
sposób, tą osobą był mój wspaniały chłopak, Justin. Schowałam
telefon pod ławkę, sprytnie wystukując odpowiedź.
Okropnie.
Pani Ryder nadal jest suką. Dostałam areszt za jedną minutę
spóźnienia. Uratujesz mnie?
-Klaso,
otwórzcie książkę na stronie dwunastej, na której skończyliśmy
na poprzedniej lekcji. Ten wiersz nazwany jest „Musings” jest o
podobnej tematyce, na której będzie oparty wasz esej.- pani Ryder
dalej paplała i paplała.
Wiedziałem,
że powinnaś dać jej te jabłka. Nie jestem superbohaterem, ale dla
ciebie będę super człowiekiem. Trzymaj głowę wysoko piękna; nie
mogę się doczekać, aż pocałuję te twoje truskawkowe usta.-
Secret Admirer
Natychmiast
poczułam się bardziej pozytywnie, włożyłam swój telefon z
powrotem do kieszeni, zdając sobie sprawę, że wszyscy wokół mnie
mięli teraz otwarte przed sobą książki z poezją. Cholera. Czy
były jakieś szanse na spytanie o wolną książkę bez ściągania
na siebie większej uwagi? Wolałabym siedzieć tu bez książki i
nie zdać tego kursu, niż przynieść sobie znów wstyd.
W
tym momencie drzwi otworzyły się, wyłoniła się zza nich drobna
brunetka, ubrana w obcisłą spódniczkę mini, skórzaną kurtkę i
koszulkę na ramiączkach. Jej włosy związane były w doskonały
kucyk, z lekkim Australijskim akcentem w głosie przeprosiła za
spóźnienie.
-Dobrze-
musisz być Kayla, usiądź.- pani Ryder uśmiechnęła się do
dziewczyny o imieniu Kayla, kiedy ona zajęła wolne miejsce obok
mnie.
Czekaj...Spóźniłam
się tylko minutę i dostałam w tyłek za przerywanie lekcji,
natomiast Kayla spóźniła się ponad 10 minut i pani Ryder nic z
tym nie zrobiła? Zacisnęłam razem zęby z wściekłości; zaczęłam
nienawidzić każdą sekundę spędzoną w towarzystwie tej suki.
-Sutton?
Dlaczego nie masz książki do poezji?- pani Ryder spojrzała na
mnie, spuszczając swoje okulary na koniec nosa.
Patrz
jak pakuję ci książkę z poezją w dupę.
-Bo
nie wiedziałam, że będę ją potrzebować.- westchnęłam,
wiedząc, że jej odpowiedzią będzie coś takiego jak „prawie
nic nie wiesz o tym wszystkim” bla bla bla.
-Tu
jest niewiele do wiedzenia, prawda? Zdajesz sobie sprawę, że
wszystko co musiałaś zrobić, to poprosić i jedna z książek
będzie do twojej dyspozycji, zanim odbierzesz własną z biblioteki?
-Mam
zapasową...- pani Ryder i ja odwróciłyśmy się do Kayli, która
wyciągnęła dodatkową książkę z poezją, z jej plecaka.
-Kayla,
przychodzisz przygotowana i to jest dopiero twój pierwszy dzień!
Sutton, rób notatki.- pani Ryder spojrzała na mnie groźnie, zanim
zaczęła zajmować się historią poety, który napisał część,
którą mieliśmy czytać.
Kayla
pochyliła się na krześle, kładąc przed sobą książkę. Moje
oczy natychmiast uchwyciły szczególnie skomplikowany wzór na jej
ręce. Była to mała, pięcioramienna gwiazda znajdująca się po
prawej stronie kości na jej nadgarstku. Patrzyłam na to z podziwem,
zanim szybko to zasłoniła. Mając świadomość, że to zobaczyłam,
podciągnęła rękaw skórzanej kurtki, zakrywając całkowicie
nadgarstek.
Przewróciłam
na stronę dwunastą, starając skupić się na poemacie przede mną,
jednak były tam tylko słowa wydrukowane na całej kartce A4. Czemu
Kayla zareagowała tak szybko, kiedy spojrzałam na jej tatuaż? To
był tylko tatuaż prawda? Oceniając jej reakcję, nie błam tego
taka pewna. Czy to miało coś dla mnie znaczyć? Jeśli nie,
dlaczego tak bardzo chciała to ukryć?s
-Sutton...-
piskliwy głos pani Ryder przywrócił mnie z powrotem do piekła.
-Może powinnaś przeczytać to dla nas?
Odchrząknęłam.
-Tak, pewnie. -trzymając książkę, odezwałam się:
„Bądź
delikatny, niebo, a daj mi odpocząć-
Te
kości są zużyte- brak im radości
Z
ciałem w życiu- są oni szpikiem kostnym
Ich
sucha powierzchnia, nagość!
Zdradzeni
w śmierci: bez czerwonego połysku
Od
krążącej krwi; i niebieska została przelana
Tym
wyblakłym oczom
Ten
odbudowany świat i dał przebranie
W
moich najgłębszych myślach było-
Ale
teraz jestem skończony z tym wszystkim co widziałem.” **
Cóż
za przyjemny wiersz. Wracam do szkoły, aby czytać wiersze o
śmierci, kiedy to miasto niedawno poniosło wielką stratę przez
śmierć uczniów tej szkoły. Wstałam z krzesła, pakując swój
długopis i zeszyt do torby.
-Przepraszam,
gdzie si-- zaczęła pani Ryder, ale tym razem nie pozwoliłam jej
skończyć.
-Zamknij
się.- rzuciłam, zarzucając torbę na ramię. -Mam dość bycia
ofiarą dla ciebie. Wiesz jak daleko możesz się posunąć, by
pchnąć osobę zanim ona odwróci się i ugryzie cię w dupę.-
wyrzuciłam ręce w powietrze, zauważając szok na twarzach każdego
z moich kolegów z klasy, kiedy patrzyli na mnie z podziwem.
-Wygrałaś.
I
z tym ostatnim słowem wyszłam z klasy, nawet nie zdając sobie
sprawy, aby spojrzeć w tył.
__
-Sutton,
skarbie zwolnij. Co się stało?- błagał zmartwiony głos Justina
po drugiej stronie linii, kiedy szturmem przemierzałam korytarz,
kopiąc zostawioną puszkę po coli tak mocno, że obiła się o
szafkę.
-Nie
będę siedzieć w tej klasie z tą suką nigdy więcej. Rzeczywiście
nawet nie chcę tu więcej się pojawiać.
-Nie
winię cię. Ale, nie popełniaj błędów jakie ja popełniłem-
powinnaś zostać w szkole. Wiem, że brzmię jak hipokryta, ale
wiesz co się stanie, jeśli tego nie zrobisz. Mama wyślę cię do
szkoły z internatem i ja już więcej cię nie zobaczę.
Ścisnęłam
swoje powieki z bólu na myśl, że nie będę w stanie już nigdy
zobaczyć Justina. Miał rację...jak zwykle.
-Zostanę
w szkole, ale nie dlatego, że chcę tu być. Nic innego mnie tu nie
trzyma, oprócz strachu przed utratą ciebie.
-Jakie
inne lekcje masz dzisiaj?
-Mam
tylko ostatni w-f, ale szczerze mówiąc, nie sądzę, że go dziś
zniosę.
-Sutton,
chcę, żebyś śledziła te instrukcje bardzo ostrożnie.
-Jakie
one są?- westchnęłam, kopiąc w otwarte drzwi łazienki, aby
dostać się do jednej z kabin, łzy frustracji tworzyły się w
moich oczach.
-Pójdziesz
do swojego auta. Odjedziesz ze szkoły. I pojedziesz prosto do mojej
przyczepy. Zrozumiałaś?
Wymagający
ton w jego głosie spowodował, że mój żołądek zatrzepotał z
podniecenia.
-Okej,
będę tam niedługo.- wyszeptałam, uśmiechając się do siebie.
Włożyłam
z powrotem telefon do torby, zamrugałam szybko, by osuszyć łzy i
nałożyłam więcej błyszczyku na usta. Tak, to nie był
najbardziej udany dzień w szkole, ale pierwszy dzień zawsze był
trudny. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej.
Kiedy
wydostałam się na zewnątrz, kawałek papieru wyleciał z kabiny,
bezpośrednio lądując przed moimi stopami. Ostrożnie pochyliłam
się i podniosłam go, zauważając, że był to wiersz, do którego
przeczytania byłam zmuszona na angielskim kilka minut wcześniej,
przed moim wybuchem i opuszczeniem klasy. Wiersz był w tym samym
stanie, jednak linijka „Ale teraz jestem skończony przez wszystko
co widziałem.” została podkreślona, jasnoczerwonym mazakiem,
obok tego była strzałka nakazująca spojrzeć mi na drugą stronę
kartki.
Wzięłam
głęboki oddech, odwróciłam kartkę.
Tęskniłaś
za mną. Jestem gdzieś blisko z tym wszystkim co widziałem. Zapnij
pasy dziwko, to będzie ostra jazda. -SA
Drzwi
łazienki zatrzasnęły się, kiedy skończyłam czytać, wskazując
na przerażający fakt- SA był tu przez cały ten czas.
* * *
*Secret
Admirer- tajemniczy wielbiciel.
**
Wiersz przetłumaczyłam sama, bo nigdzie nie umiałam znaleźć
tłumaczenia, jednak jestem pewna, że jest on źle przetłumaczony.
Tłumaczenie wierszy jest o wiele trudniejsze, więc wybaczcie mi,
starałam się.
Teraz, jak już pisałam pod poprzednim rozdziałem, nowe notki będą pojawiały się w każdą sobotę, więc proszę nie pytać kiedy kolejny rozdział.
Komentujcie rozdziały jeśli czytacie.
Zapisujcie się na listę informowanych w zakładce "informowani".
Pytania: ask.fm/swagja
Twitter: @swaggabiebah
MOJE OPOWIADANIE: REMEMBER ME
cudowny<3
OdpowiedzUsuńtroszkę mało akcji ale jest oki,
OdpowiedzUsuńwciaż nie mogę ogarnąc kto jest SA...
@ingsuu
Jej już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów ! *.*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za to że tłumaczysz < 333
Kocham Kocham i się nie od kocham od tego tłumaczenia czekam na kolejną część <3 <3 <3 :***
OdpowiedzUsuńXoxo
Ahgjgdjf cudowny eey a może ta nowa dziewczyna Kayla czy jakośtak jest SA Omg jsfhjdhfjhd @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńawwwww boosko <3
OdpowiedzUsuńomg djailwjda
OdpowiedzUsuńdlaczego mam wrażenie, że tym SA jest ta nowa ?
jeśli tak to nie fajnie.. wolałabym jakby to był chłopak
no ale
już nie mogę się doczekać kiedy dodasz kolejny rozdział:)
Safhsja jak pani ryder mnie wlurwia jezu. a ta nowa dziewczyna ciekawe kim jest. sa znowu powraca do akcji. ciekawe czu sutton bedzie miala przypal za ten wybuch. uhu jaka akcja
OdpowiedzUsuńNw dlaczego ale sądzę że SA może być ojciec sutton
OdpowiedzUsuńJuż chce nn <3<3<3<3
Właśnie przeczytałam II i III rozdział. Świetnie tłumaczysz. Wgl to jest jedno z najlepszych opowiadań. Czekam na kolejny rozdział. Kc
OdpowiedzUsuń@jujuakamyangel
omg, ciekawe kto to
OdpowiedzUsuń@ShawtyManeJB98
Niesamowite <3
OdpowiedzUsuńGwkwvskas cudo. *-*
OdpowiedzUsuńOmg sa wrocilo....
OdpowiedzUsuńOmg *.* CUUUUDO! a SA wróciło i gunwo ;-; pani Ryder to suka! Nie na wi dzę szmaty uhh | @SwagOnLarreh
OdpowiedzUsuńjestm pewna ze to ta nowa dziewczyna na bank oooo na bank kurwaaaaaaa znowu wrucilo to ta dziewczyna na bank ~Patt
OdpowiedzUsuńjestem strasznie ciekawa kim jest SA, mam nadzieje ze niedługo wszystko sie wyjaśni. :) już nie mogę doczekać się nn :D @AuneBieber
OdpowiedzUsuńboskooooo ♥
OdpowiedzUsuńwow! ;o takiego zakończenia się wgl nie spodziewałam i tego wybuchu w klasie xd
OdpowiedzUsuńi kto jest tym SA?! ;o mam nadzieję, że niedługo się wszystko wyjaśni bo podejrzewam już, chyba, każdego O.o
teraz... byle do soboty! :)
i Dziękuję, że tłumaczysz to wspaniałe opowiadanie! jesteś świetna! ♥
@Swag_Marika97
Daj mi nn. <3
OdpowiedzUsuńOn znowu wrocil...znowu cierpienie i strach czytania tego po nocach. Ach piekne tlumaczenie dzieki za nie a i czekam nn
OdpowiedzUsuńo Boże *_* cudowny ;3
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
kurwa :o
OdpowiedzUsuńsuuper *.* uwielbiam Secret Admirera :D
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńOstro
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz :D
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńnieźle! ; o czekam na nn!; ** jest to strasznie wciągające, a ty genialnie tłumaczysz!
OdpowiedzUsuńcudowny, to teraz się pewnie zacznie
OdpowiedzUsuńextra :)
OdpowiedzUsuńCo sobotę? Jest niedziela.
OdpowiedzUsuńOmb sa wrócił hddhhvhhddhvdg *_* @Bieebsss
OdpowiedzUsuńTo je świetne kochanie *-*
OdpowiedzUsuńcudowne :)
OdpowiedzUsuń@Nikurakat
Super <333
OdpowiedzUsuńSuper <#3333
OdpowiedzUsuńOSZALAŁAM <3 kocham to opowiadanie !
OdpowiedzUsuńCzytam SA, od chyba 3 dni i skończyłam! To jest takie fantastyczne, chociaż boje sie tego opowiadania troche. Naprawde fantastyczne tłumaczenie! Nie wiem jak ty tak cudownie tłumaczysz! <3
OdpowiedzUsuń