Wyciągając
klucze ze stacyjki, niepewnie trzymałam je w ręce, ściskając je
tak mocno, że metal przetarł moją skórę. Czułam jak krew płynie
z rozcięcia, jednak zebrałam się w sobie, kołysząc w przód i w
tył, aby się uspokoić. To była technika, którą załapałam
kiedy byłam mała, musiałam to zrobić zanim w ogóle pomyślałam
o wyjściu z samochodu i zapukaniu w drzwi Justina.
Wiedziałam,
że to się stanie. Przygotowywałam się na ten moment już
wcześniej niezliczoną ilość razy, zarówno świadomie i
nieświadomie. Niemniej jednak, SA nadal zbijał mnie z tropu,
przerażał mnie do tego stopnia, że mogłam skończyć tak-
niespokojna, bez granic maniaczka, która nie może nabrać powietrza
do płuc przy każdym oddechu. Opierając głowę na kierownicy,
dyszałam, spoglądając na krew, która kapała z cienkiego
rozcięcia na środku mojej dłoni. Jeśli SA chce mojej krwi, teraz
ją ma.
Nieświadomie
otworzyłam drzwi samochodu, ciepły wiatr zawiał na zewnątrz,
jakaś figura zasłoniła światło słoneczne, padające na moje
drżące ciało. Nie musiałam spoglądać w górę, by dowiedzieć
się kto to.
-Sutton,
co ty robisz? Co się dzieje?- zażądał Justin, odpinając pas,
kiedy nie odpowiedziałam. -Krwawisz, skarbie co się stało?- za
drugim razem jego głos był bardziej surowy, delikatnie zachrypnięty
głos, który tak kocham, wydobył się z jego ust, prosto w linie
moich włosów. Wyciągnął z mojej dłoni kluczyki, kiedy ponownie
nie odpowiedziałam, powoli zaczął wyciągać mnie z auta.
Moje
kolana lekko drżały, kiedy stałam na piasku, chroniona ramieniem
wokół talii, abym nie upadła, zatrzasnął drzwi samochodu i wolną
ręką je zamknął. Zaprowadził mnie do przyczepy, wprowadzając
mnie do środka, pomógł mi usiąść na brzegu jego łóżka.
Skrzywił się na widok mojego rozcięcia, zanim zniknął w
łazience. Podczas gdy on szukał czego w szafce, skrzyżowałam
nogi, skupiając się na wielu fotografiach jego rodziny, które
powiesił na drewnianej ścianie. Moje usta drgnęły, kiedy
zauważyłam dwa nowe zdjęcia, dodane do kolekcji- jedno było z
Jaxonem i nim, razem głupio mrugającymi do aparatu, z kontrolerami
do gier video. Drugie miało ramkę w kształcie serca, na zdjęciu
byłam ja razem z Justinem. Zdjęcie zostało zrobione na plaży,
wiatr wiał w nasze twarze, kiedy przytulaliśmy się, pozując do
zdjęcia. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, żałując, że nie
wrócę do tych pięknych, beztroskich dni.
Justin
wrócił chwilę później ze stosem białych bandaży i chusteczek
antyseptycznych w rękach. Usiadł na łóżku obok mnie,
szarpnięciem otworzył opakowanie, zanim powoli zaczął wycierać
rozcięcie. Skuliłam się, kiedy chusteczka antyseptyczna wywołała
uczucie szczypania na rozcięciu, trzymałam się kolana Justina dla
wsparcia. Po oczyszczeniu krwawiącej rany, owinął starannie
bandażem moją rękę, upewniając się, że ręka jest już
bezpieczna, zawiązując końcówkę bandaża w supeł.
-Dziękuję.-
wyszeptałam cicho, w końcu odnajdując głos. Nie powiedziałam ani
słowa o tym wierszu i okropnej wiadomości, że mój prześladowca i
morderca wrócił do miasta. Zawsze byłam sparaliżowana, kiedy SA
był w coś wplątany. Justin pokiwał szybko głową, przesuwając
apteczkę na krzesło obok łóżka. Odwrócił się powoli, jego
szczere, piwne oczy spotkały moje.
-Co
się stało po naszej rozmowie przez telefon Sutton?- powiedział
powoli, w taki sposób, abym mogła mieć czas na uspokojenie się,
zanim powiem mu prawdę.
-N-nic.-
pokręciłam głową trochę za szybko, bo kiedy spojrzałam w górę,
Justin uniósł brew. Nie urodził się wczoraj po tym wszystkim.
-Sutton,
znam cię lepiej niż ktokolwiek inny.
-Nie
ma tu nic do powiedzenia, po prostu jestem... zmęczona, to wszystko.
-Oh
serio?- znów zaczął na mnie naciskać, jego usta uformowały się
w mały uśmiech. Wiedział że kłamałam, ale nie dam się zapędzić
w róg tak szybko.
-Nie
kłamię.
-Więc
dlaczego zagryzasz dolną wargę i twoja ręka krwawiła?- usiadł;
rozbawiony moją natychmiastową reakcją, kiedy przestałam zagryzać
wargę i zsunęłam rękę z mojego kolana. -Sutton.- dodał surowo,
zbliżając się do mnie.
-Tylko
obiecaj mi jedną rzecz.- wymamrotałam, odchylając głowę lekko do
tyłu, kiedy jego wargi muskały skórę mojej szyi i zatrzymały się
na obojczyku, wysyłając dreszcze po moich plecach.
-Wszystko.-
wymamrotał przez pocałunki, jego włosy muskały mój policzek.
-Nie
bądź zły.- mój argument spowodował, że cały się spiął, jego
oczy znów spotkały moje, tym razem były pełne ciekawości.
-Teraz
mi powiedz. O co chodzi?
-Obiecasz
mi najpierw?- powiedziałam uparcie, krzyżując ramiona i prostując
plecy.
Justin
wywrócił oczami, z tyłu jego głowy był zarys irytacji. -Dobra,
obiecuję. Teraz mi powiedz.
Wzięłam
głęboki wdech przed rozpoczęciem wyjaśniania mojego zachowania.
-Więc,
po telefonie byłam w łazience i wracałam do normalności tak, że
kiedy bym wróciła do klasy pani Ryder, nie wyglądałabym na złą
albo wkurzoną o to co się stało. Kiedy miałam wyjść, kawałek
papieru został wsunięty do kabiny i to była część wiersza,
który czytałam w klasie kilka minut wcześniej.- przełknęłam
gulę tworzącą się w moim gardle.
-Sutton,
nie rozumiem.- Justin pocieszał mnie, gładząc czule moje udo
opuszkami palców.
-Wiersz
był o śmierci i jedna linia została przekreślona. Myślę, że to
co próbuję powiedzieć to...- zamarłam, grzebiąc w kieszeni za
wiadomością od SA. Podałam mu ją ostrożnie, z niepokojem
zerkając na jego reakcję. Justin chwycił notkę ode mnie,
marszcząc brwi, kiedy jego oczy odczytywały wiersz. Odwracając
kartkę, jego grymas natychmiast zniknął i wrócił w postaci
przerażenia i zbrodniczego wyrazu twarzy.
-To
sukinsyn.- warknął pod nosem, zaciskając szczękę trzy razy w
przeciągu dwóch sekund. Zeskoczył z łóżka, rozrywając kawałek
papieru, aż zostało z niego milion nierównych kawałków,
rozrzuconych po podłodze w jego sypialni. Wymamrotał coś, co
brzmiało jak ryk zanim kopnął agresywnie w metalowy pojemnik na
ścianie naprzeciwko. Wzdrygnęłam się kiedy uderzyło, rozchodząc
się echem po małej przyczepie. Niestety na tym się nie skończyło.
Justin
wpadł w jakieś szaleństwo. Kopał w biurko, zrzucił z niego
wszystko jednym machnięciem ręki, niektóre rzeczy rozwaliły się,
uderzając o ziemię. Kontynuował niszczenie rzeczy w swojej
sypialni, mrucząc przy tym kilka razy „sukinsyn”. Reagując
instynktownie, zeszłam z łóżka, chwytając go za jedno z jego
silnych ramion, zanim zaczął zrywać ze ściany swoje rodzinne
zdjęcia.
-Justin...Justin
przestań, uspokój się. Proszę, Jusitn - PRZESTAŃ!- krzyknęłam,
uspokajając go trochę. Niemniej jednak, nie mogłam przewidzieć co
stanie się dalej, nigdy nie myślałam, że może on reagować w ten
sposób. Justin odwrócił się, chwytając mocno moje ramiona, wbił
paznokcie w moją skórę, trzęsąc gwałtownie moim ciałem.
-Uspokoić
się? Chcesz żebym się uspokoił?- warknął, uderzając moimi
plecami o ścianę. Szok ogarnął moje ciało, kiedy patrzyłam w
jego automatycznie skruszony wzrok. Byłam tak zaskoczona, że nawet
nie czułam bólu w głowie i na plecach, na moich barkach, gdzie
mnie trzymał, tworzyły się czerwone ślady.
Justin
przyłożył rękę do ust, odsuwając się powoli ode mnie.
Spojrzałam z góry na moje rany, jego załzawione oczy wpatrywały
się w moje.
-Obiecałeś
mi.- zamrugałam by pozbyć się łez, moje dolna warga drżała.
Justin ścisnął powieki, szczypiąc się za końcówkę nosa- robił
to zawsze, by się uspokoić. Zatoczył się do tyłu, usiadł na
skraju łóżka z twarzą w dłoniach.
-Nie
wiem co się ze mną stało.- jego głos drżał, kiedy mówił w
swoje ręce, zanim szybko sfrustrowany wytarł zły z oczu.
Przycisnęłam plecy do ściany, bojąc się powiedzieć cokolwiek,
gdyby ponownie wybuchnął. Musiał zauważyć jak się od niego
cofam, bo od razu podniósł się z łóżka. -Sutton, bardzo
przepraszam. J-ja czasami nie mogę tego kontrolować. Fakt, że ta
pojebana osoba wróciła i cię dręczy...nie mogę sobie z tym
poradzić. To jest po prostu jakiś mój wewnętrzny instynkt, po
prostu jestem zły, szczególnie kiedy ten prześladowca ma obsesję
na punkcie osoby, którą bardzo kocham.
-Jest
dobrze. Rozumiem.- pociągnęłam nosem, będąc wdzięczna, że
większość złości opuściła jego ciało.
-Nie
jest dobrze. Zraniłem cię.- oblizał usta, podchodząc do mnie
niepewnie, jego wzrok skoncentrował się na moich barkach. -Nie
chciałem tego.- jego głos załamał się, kiedy klęknął przede
mną na kolana, delikatnie opierając głowę na moim brzuchu.
-Przepraszam. -szlochał w kółko, jego nagła wrażliwość
spowodowała, że upadłam na kolana przed nim. Wzięłam jego twarz
w dłonie, delikatnie ścierając łzy z jego policzka.
-Wszyscy
czasem źle postępujemy.- zapewniłam go, całując jego usta, by
zapewnić mu wsparcie przez ból i poczucie winy które znosił. Po
chwili wahania odwzajemnił pocałunek, ale nie był to jego
normalny, agresywny pocałunek. Jego usta pocierały się o moje
znacznie delikatniej, jego pocałunek był jeszcze bardziej
odwzajemniany i najsłodszy jaki dotychczas przeżyłam.
-Justin,
myślałam, że może powinieneś pomyśleć o pójściu do lekarza w
sprawie twoich problemów ze złością? Wiem, że dla ciebie jest
ciężko mówić o tym, ale jeśli możesz pomóc sobie kontrolować
to, będziesz mógł przestań mieć uczucia takie jak to.-
wyszeptałam, obejmując go ramionami tak, że jego głowa spoczywała
na moim karku.
-Jeśli
chcesz żebym to zrobił, to oczywiście to zrobię. Ale żebyś
wiedziała, nie sądzę, że ten problem odejdzie, dopóki ta dziwka
nie zostawi cię w spokoju.- jego ciepły oddech uderzył w moją
nagą skórę, wysyłając po moim ciele ciepłe dreszcze. Justin
miał rację. Oboje z nas byłoby w bardziej stabilnych pozycjach
jeśli nie byłoby kogoś, kto torturuje nas dzięki technologii oraz
w rzeczywistych sytuacjach przez nasze najgłębsze, mroczne sekrety
i niepewność. To musiało się skończyć i musieliśmy zacząć
działać, by temu zapobiec. Byliśmy skazani na ból i tortury przez
zbyt długi czas.
-Nie
dawajmy suce satysfakcji. Chcesz żebym zadzwoniła dla ciebie do
lekarza?- spytałam, podnosząc się z podłogi, pomagając również
wstać Justinowi.
-Nie,
dzięki, zrobię to potem. Jakie są twoje plany na dzisiaj?
-Więc,
nie widziałam dzisiaj mamy i ona na pewno nie zrobiła obiadu, więc
muszę coś ugotować dla Alex i jej dziecka. Nie czuję się na
siłach żeby gdzieś wychodzić. Czemu pytasz?- pogłaskałam ramię
Justina, opierając się na nim.
-Zastanawiałem
się czy chcesz spędzić tu noc, ale potem zdałem sobie sprawę, że
nie masz ubrań na zmianę i szkołę jutro.
Byłoby
o wiele łatwiej mieć plany na spędzenie czasu z Justinem, gdyby
szkoła nie była przeszkodą. Teraz musiałam mieć priorytety aby
moja mama była szczęśliwa, bo inaczej zostałabym gdzieś
wywieziona, niezależnie od mojego zdania.
-Spędzisz
noc u mnie? Możesz wkraść się do mojego pokoju jak to zawsze
robisz. - dokuczyłam mu, całując go w policzek.
-Brzmi
świetnie- będę później na twoim balkonie.- odetchnął do mojego
ucha, jego ręka zjechała wzdłuż moich pleców macając mój
tyłek.
-Nie
mogę się doczekać.- zachichotałam, kiedy zaczął atakować moją
twarz mnóstwem pocałunków.
__
-Mamo,
jestem w domu. - zawołałam, kiedy weszłam przez drzwi frontowe,
ściągając buty i kładąc swoją torbę obok nich. Nie byłam
zaskoczona, kiedy nie dostałam odpowiedzi; przez te dni po prostu
wszyscy w tym domu mnie ignorowali. -Halo?- zawołałam ponownie,
wychylając głowę do salonu. TV było włączone, grając stare
odcinki Przyjaciół, jednak sofa jak i reszta pokoju była pusta.
-Hej
Sutton!- odwróciłam się, zostając przywitana przez zawsze
entuzjastycznie machającego Nate'a bez koszulki, kiedy wyłączał
światło w łazience na dole i zamykał delikatnie drzwi.
-Cześć...-
uśmiechnęłam się; odwracając wzrok od jego sześciopaku, kiedy
wciągał przez głowę swój pastelowo niebieski podkoszulek. Nate
zaśmiał się do mnie, ruszając po marmurowej podłodze, aby się
do mnie zbliżyć. -Nie to, że narzekam, ale dlaczego po prostu
wyszedłeś z łazienki bez koszulki?- zmarszczyłam brwi, wskazując
na drzwi.
-Alex
poplamiła sosem bolognese moją koszulkę, więc musiałem ją
wyczyścić. Spójrz tu jest plama i to wszystko. -Nate wskazał na
plamę na jego koszulce, była na niej wodnista plama z pomidora.
-Alex?
Zamawialiście włoszczyznę czy coś?
-Nie,
Alex gotowała...chociaż teraz wolałbym zamówić włoszczyznę, bo
wygląda na to, że ta dziewczyna nigdy w życiu nie miała do
czynienia z gotowaniem.- w żartobliwy sposób rozszerzył oczy,
kręcąc głową.
-Nate,
to jest jakiś żart? Alex nigdy nie gotowała.
-I
widzę dlaczego. Nawet tarcie sera było dla niej wyzwaniem, co
przypomina mi, żebym lepiej tam wrócił zanim ona skończy z
porozcinanymi palcami.
-Czemu
gotowała?
-Wiesz,
twoja mama jest trochę w złym stanie i chociaż Alex nie powie ci
tego w twarz, powiedziała mi, że czuje się trochę źle, że
obowiązki domowe spadły na ciebie, by wszystko trzymało się
razem. Chciała dać ci trochę przerwy.
Na
pewno nie spodziewałam się, że do tego dojdzie. Alex robiła coś
dla mnie, dla zmiany? Oh i to też było coś miłego? To była
nowość, ale nie byłam do końca pewna, czy wierzę, że to
dlatego, bo chce mi dać trochę spokoju. Czy to nie jest jej nowy
sposób radzenia sobie z hormonami, przejmowanie tego wszystkiego ode
mnie? Czy to oznaczało, że Nate był jej nową ofiarą? Nie
wiedziałam co dzieje się w tej małej głowie mojej siostry, ale
nie miałam zamiaru tego dłużej kwestionować. Poza tym, Nate
wspominał też, że moja mama jest w złym stanie, nie żeby to było
zaskoczenie- była na skraju załamania nerwowego.
-Gdzie
jest moja mama?
-Ostatni
raz kiedy sprawdzałem...w biurze twojego taty.
-Dzięki
Nate i powiedz Alex, że to doceniam.- uśmiechnęłam się,
przytulając go przyjaźnie, przed ruszeniem w stronę biura mojego
ojca.
Zbliżyłam
się do biura z wahaniem, gęsia skórka pojawiła się na moich
ramionach, kiedy w końcu stanęłam przez zamkniętymi, drewnianymi
drzwiami, czekając tam kilka minut. Nie byłam w tym pomieszczeniu
odkąd odszedł ojciec, wszystkie znajomo brzmiące dźwięki jego
destrukcyjnych dźwięków brzmiały echem w moich uszach, kiedy
zapukałam w drzwi.
-Mamo?
Jesteś tutaj?
Nie
dostałam odpowiedzi, jednak kiedy przycisnęłam ucho do drewna,
słaby odgłos okrzyków dobiegł z tamtej strony. Bez dalszego
wahania szarpnęłam za drzwi. Zapach starego dymu z cygara wymieszał
się z naturalnym zapachem drewna i pianki po goleniu mojego taty
wypełnił moje nozdrza, przez co mój żołądek wywrócił się
gwałtownie. Nie chciałam pamiętać o moim tacie, bo nie to nie
obchodziło, nie miałam już ojca. Wstydziłam się jego
lekkomyślności i zachowania tak bardzo, że już nigdy nie chciałam
słyszeć jego imienia w tym domu. Wujek Dom był dla mnie bardziej
ojcem niż kiedykolwiek był nim dla mnie mój ojciec i nawet on nie
chce mieć nic w spólnego ze swoim bratem.
-Sutton,
wyjdź stąd.- krzyknęła moja mama, grzebiąc w stosie papierów,
które trzymała na kolanach, w szafce z biurka. Spojrzałam na nią
z zaciekawienie, zauważając, że była dużo bardziej blada i
schorowana, niż kiedy widziałam ją wczoraj. Wyglądała o 20 lat
starzej, jakby była po 50, a nie po 30.
-Co
to jest?- spytałam, odrzucając jej próbę pozbycia się mnie tak,
by mogła wrócić do samotnego cierpienia.
-Nic.
Po prostu idź i pomóż swojej siostrze przygotowywać jedzenie. -
odburknęła, pocierając czoło swoją kościstą ręką.
-Nie
zostawię cię samej. Mamo, proszę co jest na tych wszystkich
kartkach?- podeszłam do niej, łapiąc jej rękę, którą trzymała
nad biurkiem. Westchnęła, jej klatka piersiowa poruszała się w
górę i w dół, w stałym tempie, kiedy zamknęła oczy.
-Papiery
rozwodowe, które wysłał twój ojciec...chce je z powrotem wysłane
mailem rano.
Jasne,
że chce. Bez względu na to, nie może zaakceptować faktu, że
rozdarł swoją rodzinę w szwach. To tak jakby jego moc, dominacja i
żądza zniszczenia kwitła.
-Mamo,
musisz powiedzieć swojemu prawnikowi. Nie może uciec, robiąc takie
rzeczy, które cię niepokoją. Chcesz żebym zadzwoniła?
-NIE!-
krzyknęła, chwytając mnie zanim zdążyłam dotrzeć do telefonu
stacjonarnego, by zadzwonić do jej prawnika. -Twój ojciec...nie
możemy się już z nim kłócić. Mam zamiar po prostu powiedzieć,
że pracujemy nad tym.
Pokręciłam
głową z niesmakiem, nie będąc w stanie zrozumieć to co
usłyszałam. -Mamo, nie! Jeśli to zrobisz, pokażesz swój słaby
punkt i on go znajdzie, i dobierze się do ciebie. Musisz
skontaktować się z prawnikiem i to rozwiązać. Nie chcesz zostać
jego żoną i rozwód pozwoli ci samej iść przez swoje życie. Mamo
proszę, naprawdę się o ciebie martwię.
Mama
chwyciła moje ręce w swoje, ściskając je delikatnie swoimi
zimnymi, długimi palcami.
-Nie
martw się skarbie, do jest decyzja dla dorosłych okej? Myślę,
żeby wujek Dom przyjechał tu na czas, kiedy ja będę musiała
sobie wszystko poukładać. Wiem, że to nie fair, pozwalać wam
dziewczęta oglądać mnie takim stanie, więc prawdopodobnie będę
pracować nad tymi uczuciami gdzieś indziej.
-Dla
dorosłych? Mam osiemnaście lat nie dwanaście.
-I
to gdzieś indziej znaczy, że uciekasz na jakąś Karaibską wyspę?
Mamo, schowaj głowę w piasek i zdecyduj się ignorować fakt, że
on cię dręczy i nie można go powstrzymać! Musisz zacząć
działać.
-Wiem,
że się niepokoisz Sutton, ale to nie ty musisz o tym zdecydować.
Jadę, nieważne czy mam twoje poparcie w tej decyzji czy nie.- I po
tych ostatnich słowach szczelnie owinęła się swetrem wokół
swojego kruchego ciała i zostawiła mnie samą w biurze.
__
-Jak
posiekać cebulę?- zapytała Alex, wiążąc włosy w kok,
wygładziła swój fartuch doskonale wypielęgnowanymi rękami. Oboje
z Nate'm wymieniliśmy spojrzenia, rozbawiony błysk pojawił się w
naszych oczach, kiedy pochyliliśmy się nad barem, obserwując
umiejętności kucharskie Alex.
-Skarbie,
najpierw musisz obrać cebulę ze skórki i potem wziąć nóż i
wtedy możesz ją posiekać.- Nate zaoferował swoje instrukcje,
prawie protekcjonalnym tonem.
-Dobrze...to
ma sens.- Alex zamarła, zagryzając wargi, kiedy zaczęła ściągać
pierwszą warstwę skórki ze złotej cebuli. Boże pobłogosław
moją siostrę. Była akademickim geniuszem, ale kiedy przyszło jej
robić praktyczne rzeczy, takie jak gotowanie, była tak użytkowa
jak czajnik z czekolady. Mój telefon za wibrował w kieszeni, kiedy
zaśmiałam się, gdy Alex obrała cebulę, która kulała się po
całym blacie.
Hej,
więc okazuje się, że możemy odwiedzić Joela jutro po szkole
około 17:30? To jest dobry czas dla ciebie?- Tori xo
Wpisałam
szybko odpowiedź, zadowolona, że Tori w końcu otrzymała wynik,
którego potrzebowała. Przez długi czas brakowało jej Joela i
chodź prawdopodobnie niewiele powie, to miło by było być
świadkiem, jak ich dwoje się spotyka. Potrzebowałam teraz w swoim
życiu trochę szczęścia.
Brzmi
dobrze dla mnie. Spotkamy się przy kortach tenisowych po szkole? Xx
Odpowiedź
nadeszła natychmiast.
Pewnie.
Dzięki za to Sutton; jestem ci dłużna piękna- Tori xo
-Alex,
będziesz techniką karate siekać tą cebulę? Potrzebujesz noża
kochanie.- Nate pocałował ją w tył głowy, owijając ramiona
wokół niej.
-Wiem,
że potrzebuję pieprzonego noża, podaj jeden z tej szuflady!-
zaśmiała się, uwolniła się z uścisku Nata i wrzuciła skórki z
cebuli do kosza. Nate wrócił z dużym nożem, podając go ostrożnie
Alex. Mój telefon odezwał się w kieszeni.
Czy
nóż, który Nate wyjął z szuflady nie wygląda znajomo? To jeden,
który zniknął z twojej kolekcji. Zastanawiam się, czy on wie, że
krew Loli Smith wcześniej pokrywała ostrze.- SA.
Narzędzie
zbrodni. Justin pozbył się go dawno temu po ataku na Lolę, ale SA
udało się go znaleźć. SA zwrócił go, co oznaczało jedno. Nadal
miał dostęp do mojego domu.
-Stop!
Nie dotykaj tego noża!- zawołałam, udając się w ich kierunku.
Wyrwałam nóż z ręki Alex, wrzucając go prosto do kosza.
Spojrzałam w górę, zarówno Alex jak i Nate patrzyli na mnie
dziwnie.
-Sutton,
to nóż, nie jakiś pieprzony granat.- zacmokała Alex, podchodząc
do szafki, by wyjąć inny nóż.
-Wszystko
dobrze Sutton?- zapytał Nate z ciekawością, biorąc pod uwagę mój
szalony wyraz twarzy.
-Dobrze,
nigdy lepiej. Powiedzcie kiedy obiad będzie gotowy.- powiedziałam
szybko, wychodząc z kuchni tak szybko, jak tylko nogi mogły mnie
ponieść.
__
Wyłączyłam
moją nocną lampkę, pozostawiając moją sypialnię w całkowitej
ciemności. Tuląc się do mojej kołdry, ciężko westchnęłam, z
ulgi, że wreszcie jestem w swoim łóżku aż do rana. Wybieranie
się do szkoły po takim czasie było wystarczająco stresujące, SA
wrócił i wysyła mi kolejne strzały, zawsze będąc jeden krok
przede mną...znowu. Nie byłam nawet w stanie pojąć o czym Alex,
Nate i moja mama rozmawiali przy stole, jedząc spalone spahetti
Alex, ponieważ myśli krążyły mi się obok broni aka narzędziu
zbrodni, który leżał na dnie mojego kosza, zakłócając moje
myśli i zniekształcając ich głosy.
Usłyszałam
cichy pisk drzwi balkonowych, kiedy się otworzyły chłodny powiew
owiał moją twarz. Justin uśmiechnął się do mnie słodko,
zamykając drzwi i blokując je tak, aby nikt inny nie mógł wejść
do mojej sypialni. Zrzucając z ramion kurtkę, przeciągnął
koszulkę przez głowę i zdjął ubrania z dolnej części ciała
oprócz bokserek. Posunęłam się do tyłu, robiąc mu miejsce na
drugiej stronie łóżka, do którego się wczołgał. Wziął mnie w
swoje silne ramiona, przytuliłam głowę do jego nagiej, ciepłej
piersi, krzyżując razem nasze nogi, kiedy przytulił się do mnie
mocno.
-Jest
późno, myślałam, że zmieniłeś zdanie.- wyszeptałam, całując
go po linii szczęki.
-Nigdy
nie zmieniam zdania jeśli mam przyjść do ciebie.- flirtował,
głaskając mnie po plecach, kiedy ja uśmiechałam się do siebie.
-Oh tak, poszedłem się przejść i wpadłem do Jaxona, powiedział
mi, że pani Ryder nadal jest dla niego suką, nawet gdy podarował
jej worek jabłek...widocznie był to zły rodzaj. Ta kobieta ma
jabłkowe standardy.
-Błogosławieństwo
mu, ja tylko żartowałam, kiedy mówiłam mu, że powinien je dla
niej kupić. Nie jest na śmierć przestraszony, prawda?
-Nie,
za dużo gra w Call of Duty by szalona pani od jabłek wzięła się
za niego, nie martw się.- Justin zaśmiał się, zamykając oczy.
-Cóż,
to jest pocieszające, Dobranoc.- odetchnęłam, całując go czule w
usta.
-Dobranoc
Sutton. Słodkich snów.
Tak,
mam nadzieję.
* * *
Przepraszam, że tak długo. Już rozdziały regularnie będą co sobotę.
Uwaga, rezygnuję z informowania bo nie za bardzo mi się chce i nawet połowa informowanych nie komentuje...
Do soboty!
Pytania: ask.fm/swagja
Twitter: @swaggabiebah
MOJE OPOWIADANIE: REMEMBER ME
Suuuper czekam na kolejną część kocham to tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńXoxo
kc <3 w końcu nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńkocham <3 czekam na nn do soboty awww ~ Marcia
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńMatko, niech to SA w końcu da sb siana -,-
omg.
OdpowiedzUsuńTo SA mnie przeraża.
To jest genialne :)
Jestem ciekawa kto to jest.
Aż się boję co będzie w następnym rozdziale.
Uwielbiam to <33!
OdpowiedzUsuńKOCHAM.KOCHAM.KOCHAM świetnie tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuńWielbie to tłumaczenie :D ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDziękuuje, że tłumaczysz :) Bo wychodzi ci to genialnie :D
OdpowiedzUsuńzajebiste<333333333
OdpowiedzUsuńszkoda że nie było tydzień temu ;c bo jetstem ciekawa piątegoooo xd kocham to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńdo soboty!
OdpowiedzUsuń@ShawtyManeJB98
Ahhh w końcu ! Lov u !<3
OdpowiedzUsuńRozdział super . Szkoda, że już nie informujesz /@MeowBelieve
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńswietne :)
OdpowiedzUsuńBhvfuhhgh ten rozdział jest naprawde niesamowity dziękuję za tłumaczenie.tego opowiadania. kocham cię @EachDayIsDrive
OdpowiedzUsuńSuper <3333 czekamy na nn *.*
OdpowiedzUsuńhrjkahrjkahwrkjhawjkrh *.*
agshjenejdk boski *o*
OdpowiedzUsuńAhdsghdgfdhgfhdg to słodkie ale SA wróciło omgomgomg mam nadzieję że da im spokój... @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńKocham ciem za to tłumaczenie <3 *3*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńJeeej w koncu nowy!
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest cudowne. *_* Kocham Cię za to, że je tłumaczysz. :* Do następnego :*
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńBshfhdvdjfnfjr świetny !
OdpowiedzUsuńDzięki , że tłumaczysz xx
Głupi SA :/
Czekam na nowy
@LoveDreams_x
supcio :) czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuń@labilex
Super rozdział !! Dziękuję za tłumaczenie < 333
OdpowiedzUsuńCudowny :) czeekaam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńTrochę trzeba było poczekać, ale było warto ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie <3
Świetnie tłumaczysz. Opowiadanie jest genialne . Cudowna końcówka xd. Kc
OdpowiedzUsuń@jujuakamyangel.
Dopiero teraz trafilam tu ;o
OdpowiedzUsuńI od razu mowie : SWIETNE
Swietnie sobie radzisz z takimi tlumaczeniami trudnymi, zazdroszczę!
Superrrr... Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńJuż sie niemoge doczekać dzisiejszego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńSwietny ten blog, super tłumaczysz... :D
I od razu mówie że jak dzisiaj nie będzie 5 rozdziału to zastrezle ;D
No normalnie udusze i przyozdobie sobie drzewko choinkowe twoimi wnętrzościami... :D
UsuńWow ;o świetny! *.*
OdpowiedzUsuńszkoda, że już nie informujesz;c ale i tak będę tu wchodzić i czytać Twoje tłumaczenie, które jest świetne ♥
@Swag_Marika97
Świetne <3
OdpowiedzUsuń@Nikurakat
Ehh, SA wróciło. Nie lubie go/jej. Gunwo wielkie :/ Ale i tak cudowne tłumaczenie! Hugs&Kisses <3
OdpowiedzUsuńHzhshxddid to jest boskie <3 @sexybiebeeerr
OdpowiedzUsuńSwietny :o
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny :))
Kooocham<3
OdpowiedzUsuńCo się dzieje z tłumaczeniem ? :) Deklarujecie się, że będziecie dodawać co jakiś czas a tak na prawdę minęło już sporo czasu i po 5 rozdziale nie ma śladu. Fajnie by było jakby pojawiały się co jakiś czas informacje, co , jak i kiedy :) Postaram się cierpliwie zaczekać <3
OdpowiedzUsuńKiedy NN ? :)
OdpowiedzUsuńKIEDY NOWY ROZDZIAŁ ?PISZESZ WSPANIALE <3 KOCHAM TO
OdpowiedzUsuńJeju ! Kiedy kolejny ? ;( miesiac juz minol ;(
OdpowiedzUsuńMinął prawie miesiąc a rozdziału nie ma... Wiesz że tracisz czytelników, prawda?
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńZastanwiam się czy ty sobie po prostu nie robisz z nas żartów... MAMY 1 LISTOPADA HALOOO!
OdpowiedzUsuńczekam na następny :C
OdpowiedzUsuń:* czekamy na kolejny ..błagam dodaj szybko bo sie nie cierpliwimy
OdpowiedzUsuńzgenialneee <333 *.* jezzu kto jest tym SA ??? :o
OdpowiedzUsuńCzekamm ! <3